poniedziałek, 19 października 2015

Prolog ~ Kocham Cię bardziej niż wczoraj i mniej niż jutro.

Bełchatów, listopad 2010*

Z subtelnym uśmiechem na krwistoczerwonych ustach zatapiasz się w tłum roztańczonych ciał i wspólnie z najlepszą przyjaciółką zaczynasz wywijać biodrami w rytm puszczanych z wielkich głośników dźwięków. Co chwilę parskacie śmiechem z opowiadanych przez nowego znajomego z uczelni kawałów. Chłopakowi ewidentnie podoba się Ewelina. Uśmiechasz się lekko widząc, jak dziewczyna patrzy na niego iskrzącym wzrokiem, chyba także przypadł jej do gustu.
Czując lekkie zmęczenie przepraszasz towarzyszy i samotnie wędrujesz w stronę baru. Masz ochotę na coś orzeźwiającego, co pobudzi Cię do dalszego szaleństwa tego wieczora. W końcu rozpoczęcie roku trzeba jakoś świętować.
Szybko zamawiasz pepsi z dodatkiem lodu i sącząc ją przyglądasz się zebranym w klubie osobom. Szukasz potencjalnego kandydata na dzisiejszą potańcówkę, jednak żaden z chłopaków nie przypada Ci do gustu. Lekko zrezygnowana odwracasz się z powrotem do stolika i stawiasz na nim trzymaną w dłoni szklankę. Kręcąc rurką w ciemnej cieczy patrzysz na wirujące kropelki i opierasz głowę na dłoni. Twoje głośne westchnienie powoduje śmiech u osobnika siedzącej po Twojej prawej stronie. Unosząc lekko brew mierzysz go wzrokiem i powracasz do przerwanej czynności. Cel namierzony.
- Skoro już stwierdziłaś, że nikogo interesującego nie ma w okolicy, można zaprosić Cię na drinka? - Pyta łamaną polszczyzną, która wyjątkowo Cię rozczula. Masz wrażenie, że skądś już go znasz, jednak Twój mózg odmawia współpracy.
- Skąd pewność, że się zgodzę? - Pytasz zadziornie odwracając się w jego stronę.
- Pewności nie mam, ale zawsze warto spróbować, prawda? - Przybliża się lekko, a Ty przepadasz w jego ciemnych tęczówkach.
- Wiesz, w sumie to się nie znamy... - Przekręcasz lekko głowę i patrzysz na jego usta.
- Aleks. - Uśmiecha się triumfalnie i wyciąga w Twoją stronę rękę. 
Tak oto rozrywkę na wieczór masz zapewnioną. Co będzie rano? a kogo obchodzi przyszłość? Najważniejsze jest żyć tu i teraz!



Listopad 2015


- I to był mój największy błąd. - Mruczę przez zęby i ocieram łzę spływającą powoli po policzku.
Poznanie Aleksa było najgorszym, co mogło mi się przytrafić. Znajomości z facetami szukającymi tylko zabawy nigdy nie mają przyszłości. Oddycham głębiej i siadam na łóżku. Z lekką nostalgią przyglądam się pustemu wnętrzu, niewątpliwie będzie mi brakować tego małego miejsca na ziemi, w którym znalazłam w końcu spokój. Niestety czas opuścić malutkie miasteczko i wyruszyć w świat.
Wciąż zaspana kieruję się do pokoju obok, w którym słodko pochrapuje sobie mój największy skarb. Jego widok kiedy śpi z otwartymi lekko usteczkami jak zawsze ściska mi serce.
- Kochanie. - Klękam obok malca i odgarniam mu z czółka pojedyncze kosmyki. - Czas wstawać.
- Mamusiu, jesce chwilka. - Przeciąga się lekko i odwraca na drugi bok.
Kręcę z rozbawienia głową i lekko muskam ustami jego policzek. Ten gest wywołuje na jego słodkiej twarzyczce nikły uśmiech.
- No dobrze, ale zaraz po Ciebie wracam. - Mówię poważnie i wychodzę z pomieszczenia.
Korzystając z chwilki wolnego biorę szybki prysznic i ubieram się w wygodny zestaw. W końcu podróż do stolicy Podkarpacia do krótkich nie będzie należała.


Rzeszów, Hala Podpromie, 7 listopada

- OSTATNI! OSTATNI! OSTATNI! - Krzyczałam wspólnie z kibicami.
Nawet mój synek poczuł magię siatkarskiej chluby Podkarpacia i próbował zrozumieć reguły gry. Odbijanie piłki przypadło mu na pewno do gustu i bardzo mnie to ucieszyło. W końcu właśnie z powodu tego klubu postanowiłam związać swoje życie z tym jakże pięknym miastem Polski.
Po ostatniej akcji hala zawrzała, wygraliśmy pierwsze starcie w Rzeszowskiej Twierdzy. Wynik 3:0 był niezwykle satysfakcjonujący. Razem z resztą zgromadzonych osób odśpiewałam hymn w ramach podziękowania i ucałowałam synka w czoło.
- Podobało Ci się? - Zapytałam patrząc na boisko.
- Fajne to mama, ale ja cem do wujka. - Zrobił naburmuszoną minkę i założył rączki na piersi.
- Musisz jeszcze chwilkę poczekać. - Uśmiechnęłam się do niego i posadziłam sobie małego na barana, tak aby mógł widzieć wybór MVP.

Po całym zamieszaniu, oraz odczekaniu wieczności, kiedy to siatkarze w końcu się porozciągali mogłam udać się na dół. Okazałam ochroniarzowi VIP-owską wejściówkę i z Arturem podążyliśmy w stronę szatni. Trzymałam synka za rączkę i uważałam, żeby się nie przewrócił. Nic więc dziwnego, że nie zauważyłam otwierających się z boku drzwi i z całej siły przywaliłam w nie biodrem.
Syknęłam z bólu i w myślach przeklęłam idiotę, który wymyślił klamki na tej wysokości. Ze złością popatrzyłam na sprawcę zamieszania.
- Przepraszam! - Wystraszył się chłopak. Po numerze na koszulce poznałam, że to gracz, który według mnie powinien zostać MVP.
- Uważaj następnym razem. - Odburknęłam rozmasowując obolałe miejsce.
- Wynagrodzę Ci to jakoś. - Uśmiechnął się niepewnie. Dopiero teraz przyjrzałam się jego oczom. Były takie... Podobne do jego... Potrząsnęłam z irytacją głową i odgoniłam niechciane porównanie.
- Dzięki, nie mam ochoty. - Prychnęłam pod nosem i odwróciłam się w przeciwnym kierunku.
W tym też momencie, moje maleństwo zauważyło swojego ukochanego wujaszka. Malec pobiegł do niego ile sił w nóżkach i zwrócił na siebie uwagę głośno przy tym krzycząc. Zaśmiałam się i podeszłam do nich bliżej.
- Adi, co Ty tutaj robisz? - Zapytał uradowany siatkarz i po chwili tonęłam już w jego silnym uścisku.
- Achrem, zachowuj się! - Krzyknął ktoś poważnym głosem. - Bo udusisz nam nową Panią statystyk!
- Zatrudniłaś się w klubie? - Alek popatrzył na mnie nic nie rozumiejąc.
- Wróciłam braciszku.

* z racji małych problemów z treścią, przyjmujemy, że Aleksandar grał a Skrze już od sezonu 2010-2011

...

Ja nie wiem co robię ze swoim życiem. Zamiast uczyć się na sprawdzian, to piszę
No ale wena jest, to korzystam póki mogę
Może komuś się ten pomysł spodoba
Za błędy przepraszam, nie chce mi się sprawdzać

CZYTASZ+KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

~DarkFace